Słowa mają moc

przez | 26 lipca, 2019

,,Nie słowa lecz czyny…” mówi znane przysłowie. Wszyscy wiemy o co chodzi. Liczą się czyny, a nie słowa, powiedzieć możemy wszystko, ale dopiero nasza chęć działania świadczy o naszej intencji i motywacji postępowania. Jednakże z moich osobistych doświadczeń i obserwacji wynika coś zupełnie przewrotnego. Słowa kreują naszą rzeczywistość, wpływają na postrzeganie nas, dają siłę do działania. Ale mogą też zranić, podciąć skrzydła, zniechęcić do życia.

Kiedy urodziła się moja młodsza córka od samego początku miała bujną czuprynę. Natomiast jej kolor był sprawą kontrowersyjną i zależał od punktu widzenia obserwatora i jego własnych doświadczeń. Pierwsze słowa położnej brzmiały: duża dziewczynka i ma rude włoski. Dla mnie kolor włosów był zupełnie bez znaczenia Zdziwiłam się tylko szczerze skąd taki kolor, bo w rodzinie nie mamy żadnych takich tradycji. Ja szatynka, mój mąż – blondyn, a tu rude dziecko. Ale to dziecko okazało się być drugim najpiękniejszym dzieckiem na świecie jakie kiedykolwiek widziałam w życiu (pierwszym była moja starsza córka). Słowo, do dziś nie spotkałam piękniejszych dzieci… Po trzech dniach wyszłyśmy obie ze szpitala, zadowolone z życia, żeby kontynuować naszą wspólną przygodę. No i się zaczęło… Dziadkowie wychowani w czasach, gdy rudy kojarzył się jednoznacznie negatywnie, bo fałszywy, obłudny, podstępny więc na pewno zły, zaczęli ubarwiać rzeczywistość. Że nie ruda, co ja mówię, i że w ogóle mogę tak mówić o własnym dziecku. Może tylko pod słońce trochę włoski wydają się rude, a tak to są normalne, blond, czasami ciemniejszy blond. Słowo ,,rudy” do dziś nie przechodzi dziadkom przez gardła. Wtedy pomyślałam sobie, że to tylko przecież słowo, a ile niesie ze sobą negatywnych skojarzeń. Tylko słowo, a budzi niepokój u wielu dorosłych ludzi. Przecież nie ma obiektywnych badań naukowych potwierdzających tezę, że rudy to zły, rudy to oszust. I oczywiście, jak to każda matka – Polka dałam się złapać w sidła stereotypowych skojarzeń. Zaczęłam się martwić: że dzieci będą z niej się wyśmiewać, że nauczyciele będą ją gorzej traktować, że pracodawca jej nie przyjmie do pracy itp, itd.

Stwierdziłam więc, że muszę oswajać tą rzeczywistość słowami, uprzedzić fakty, zanim ktoś słownie sprawi mojej córeczce przykrość. Kiedy skończyła dwa lata i mogłyśmy sobie już porozmawiać opowiadałam jej, że ludzie mają różne kolory włosów. Że ja mam ciemne, tata jasna, a ona ma rude, miedziane, złote, w zależności od tego jak pada słońce albo w jakim jest humoru. Bo słowo daję, że włosy mojej córki mają naprawdę magiczną moc, kiedy jest uśmiechnięta, zadowolona stają się złote, a kiedy jest zła, zmęczona (a ma ona charakterek) one po prostu płoną. Na co dzień natomiast były miedziane. Z czasem okazało się, że jaśnieją i przypominają bardziej złoto.

Ale życie także pokazało nam wszystkim, mnie, babciom, jakie jest przewrotne. Od narodzin czupryna mojej córki była bujna i gęsta, włosy rosły szybko. Kiedy skończyła trzy lata i zaczęła być bardziej świadomym człowiekiem, odmówiła obcinania włosów, twierdząc, że chce być jak Roszpunka i mieć włosy do ziemi. A że ma silny charakter to nikt nie miał odwagi na siłę zaciągać ją do fryzjera. Co jakiś czas podejmujemy z mężem bezowocne próby przekupstwa naszej córki, mówimy jej, że jak podetnie włosy to my wtedy …(i tu zaczyna się litania dóbr, które jesteśmy w stanie jej zapewnić za to jedno podcięcie). Ale ona jest konsekwentna w uporze, więc włosy rosną, jak chcą, obecnie sięgają do pasa i sama się zastanawiam, co dalej. Liczę po cichu na to, że moja córka, jak każda kobieta odczuje kiedyś potrzebę zmiany i sama podejmie decyzję o ich podcięciu. Ale te włosy stały się także przedmiotem podziwu nie tylko dla najbliższych osób, ale także dla obcych. Co rusz ktoś nas zagaduje, jakie piękne włosy, jakie grube, jaki niespotykany kolor, ze złote, że miedziane. Niektórzy to nawet podchodzą i proszą czy mogą dotknąć, bo takie gęste i grube. Kiedyś nawet jak poszłam sama do fryzjera, ale z córką przy boku, bo nie miałam gdzie jej zostawić, moja córka stała się sensacją. Jedna fryzjerka wołała drugą chcąc pokazać niespotykane włosy.

Złotowłosa

Jaki jest efekt? Częste słowa zachwytu, nie tylko nasze, ale przede wszystkim obcych ludzi sprawiły, ze moja córka nabrała przekonania, że jej kolor włosów jest niespotykany, zachwycający, wyjątkowy, a przez to ona sama czuje się wyjątkowa, atrakcyjna, co rusz mówi nam, że chętnie by zagrała w reklamie szamponu do włosów. Słowa, które mogłyby ją zranić, zasmucić, zostały wyparte przez słowa zachwytu, uznania. Zamiast ruda, podstępna, zła, moja córka częściej słyszała złotowłosa dziewczyna, miedziana, wyjątkowa, co sprawiło, ze nawet jak kiedyś ktoś jej powie, ze jest ruda i pewnie głupia, to mu nie uwierzy.

Dlatego wszyscy musimy pamiętać, jaką odpowiedzialność niosą ze sobą słowa, jak łatwo jest zaszufladkować kogoś, przypiąć mu łatkę. Szczególnie małym dzieciom, a potem one całe życie będą się zmagać z gdzieś luźno rzuconą uwagą, słowami krytyki. Może to frazes, ale słowa mogą wynieść wysoko albo strącić w dół. Można być rudym, ale można być też złotowłosym. Nie etykietujmy słowami.

Jeden komentarz do „Słowa mają moc

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *