Dobrostan

przez | 16 grudnia, 2024

Listopad minął mi nawet sama nie wiem kiedy. Na szczęście. Bardzo nie lubię tego miesiąca. Bardzo mi się dłuży, bo jest to czas, gdy zimno zaczyna naprawdę doskwierać, ale najbardziej dokuczliwy jest brak słońca. Codzienna szarówka, pochmurne niebo stopniowo odbierają energię do działania. Głownie spędziłam ten czas pod kocem, z kubkiem zimowej herbaty, czytając kolejne książki. Jedynym promykiem rozświetlającym ten ponury czas był nasz kilkudniowy wypad do Rzymu. Nasza rodzina zawsze działa trochę pod prąd – jak morze to zimą, jak Rzym to w listopadzie. Ale to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Niby tylko dwie godziny lotu, a znaleźliśmy się w innej czasoprzestrzeni – gdzie było ciepło (20 stopni) i to co najważniejsze słonecznie (nawet się trochę opaliliśmy). Te krótkie rzymskie wakacje naładowały nas dobrą energią, bo znowu byliśmy razem, we czwórkę, spędzaliśmy ze sobą czas, dużo gadaliśmy i podziwialiśmy przepiękne widoki. Listopadowy czas był idealny na zwiedzanie wiecznego miasta – było zdecydowanie mniej ludzi niż wiosną czy latem. Miasto zabytek, gdzie co krok wyrastają antyczne kolumny, pozostałości starożytnego świata, miasto kościołów, fontann i skuterów 🙂 Cudowny czas. Ale ciało i umysł łatwo się przyzwyczaja do dobrego. Powrót był trudny. Przez te kilka dni przyzwyczailiśmy się co ciepła więc ciało kuliło się od powiewów zimna już na płycie lotniskowej, oczy przyzwyczajone  do słonecznego światła mrużyły się i próbowały dostrzec kontury świata w pochmurnej poświacie, nos wdychający świeży zapach cytrusów, które rosły prawie w każdym przydomowym ogrodzie, marszczył się na napływające do nozdrzy strumienie spalin. Ale taka zmiana czasami jest potrzebna, by wyrwać się z letargu, przewietrzyć głowę i naładować życiodajne bateryjki.

Grudzień mija z prędkością światła. Wypełniony świątecznymi przygotowaniami, sprzątaniem, zdobieniem mieszkania, wypiekaniem ciasteczek, lepieniem pierogów. Początkowo cieszyłam się, że ten rok powoli się kończy. Bo był to rok pełen wyzwań, niespodziewanych zwrotów akcji, trudności, zawodów i niepowodzeń. Jakoś instynktownie dążyłam do domknięcia trudnych doświadczeń. Podświadomie uruchomiłam myślenie, że początek roku to reset starych spraw, początek wszystkiego, nowa karta. Ale potem naszła mnie refleksja, której inspiracją był singiel Natalii Kukulskiej ,,Dobrostan”, którego ostatnimi czasy słucham namiętnie na przemian z Pianinkowymi Kaprysami Sanah, że w życiu nie ma całkowitych domknięć, radykalnych cięć, selektywnej niepamięci (gdzie pamiętamy tylko to co dobre, zapominając o tym co trudne, niechciane lub złe). To wszystko składa się na sumę naszych przeżyć, życiowych doświadczeń, jest kontinuum, które ma wpływ na nasze dalsze decyzje i wybory. Bo co by nie mówić, przetrwałam, a właściwie przetrwaliśmy ten trudny czas, razem, we czwórkę. Bo ten rok pokazał, że z rodziną wychodzi się nie tylko dobrze na zdjęciach, ale w ogóle w życiu, że więzy krwi, wspólnej przeszłości, wspólnego dorastania, trud dbania o siebie są trudne do zerwania czy poważniejszego nadszarpnięcia. Że moja rodzina jest silniejsza niż nam się wydawało. Że nadal jesteśmy razem, wspieramy się, kochamy, kłócimy, ale rozmawiamy ze sobą do upadłego, oglądamy te same filmy i kabarety, po prostu czerpiemy siłę z bycia razem. Że są wokół nas ludzie, garstka, ale jest, która choćby nie wiem co się działo troszczy się, pomaga, wspiera czasami po prostu jest obok.

Uświadomiłam sobie, że jak się ma rodzinę, ludzi, którzy są dla ciebie najbliżsi, to nigdy nie będzie świętego spokoju, zawsze będę się martwiła o milion rzeczy z nimi związanych, będę przewidywać potencjalne zagrożenia, tropić przeciwności losu, doszukiwać się zagrożeń. Bo miłość do najbliższych sprawia, że zawsze jesteśmy w ciągłej gotowości, napięciu, wiecznie na straży. Ponadto doszłam do wniosku, że otaczając się ludźmi, pracując wśród ludzi, kolegując się, zawsze pojawią się też sytuacje niewygodne, trudne, że poczucie zawodu, rozczarowania, zdumienia, jest naturalne. U każdego z nas ma miejsce inna dynamika życia, coś się zmienia, co nie pozostaje bez wpływu na nasze interakcje, kontakty, relacje. I to jest ok. Każdego z nas życie zaskakuje, doświadcza, czasami przeczołga. Każdy z nas ma inną strategię na przetrwanie, wrażliwość, moce. Ważne, żeby wyciągać wnioski, uczyć się na błędach, dostrzegać zagrożenia, ale i szanse i możliwości. Doceniać i dostrzegać wszystkich i wszystko dobre, pozytywne wokół nas. Nie przegapić tego dobra, które się zadziewa.

Osiągnęłam swój dobrostan. To właśnie podarował mi ten rok. Większą samoświadomość. Wiem już, co mi służy, a co nie. Wiem, że ważne jest stawianie granic. Bo życie w komforcie jest ważniejsze niż utrzymywanie niewygodnego stanu rzeczy dla pozornego świętego spokoju. Ale też wiem, jakie to trudne, jak może nadszarpnąć relacje. Wiem, że ważny jest odpoczynek, reset, a nie praca na oparach, by sprostać wyimaginowanym wymaganiom. Wiem już, że to nie truizm, że rodzina jest najważniejsza, ale sama prawda. To rodzina daje mi siłę, inspirację, ukojenie, spokój ducha, największą satysfakcję (której nigdy aż w takim wymiarze nie przyniosła mi praca zawodowa), wsparcie, chęć do życia i działania. I też już wiem, że przyjaciół poznaje się w biedzie. I że ludzie przychodzą i odchodzą. I to też jest ok. I, że ci którzy zostają mimo wszystko, to przyjaciele, i że nie trzeba ich mieć wielu. I wiem, że zmiany są wpisane w nasze życie. Nie można wierzyć, że całe życie będzie tak samo.  I też wiem, że to nie jest tak, że co siedem lat mam gorszy rok. To magiczne myślenie. Po prostu już wiem, że jak jest się z kimś związanym, jak się jest zaangażowanym emocjonalnie, to wzloty i upadki są wpisane w relacje. Ważne jest tylko to, aby wiedzieć, gdzie szukać ukojenia, wsparcia, pomocy. I być dla siebie wyrozumiałą, dobrą i łagodną. Wystarczająco świat nas ocenia.

Dużo tej wiedzy w ciągu roku zdobyłam. Ale to była cenna wiedza. Doskonały prezent pod choinkę. Czego i Wam życzę: dobrostanu.

Wesołych Świąt!

Jeden komentarz do „Dobrostan

  1. Syla

    Piękny, wzruszający, ujmujący i pokazujący to co w życiu najważniejsze wpis! Zadziałał niczym ciepły koc i rozgrzewająca herbata w ten deszczowy dzień i rozświetlił go iskrą nadziei na nadchodzący dobrostan ♥️

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *