Dlaczego impresje? Przecież impresja to ulotne, chwilowe, osobiste i subiektywne wrażenie. Jednych zachwyci widok zachodu słońca nad morzem, przystaną, popatrzą i pójdą dalej, bo jutro też będzie kończył się dzień. Inni przystaną, zapatrzą się, popadną w zadumę, przypomną sobie inne zachody, które były dla nich szczęśliwe lub wyjątkowo bolesne.
Chciałabym, żeby taki był mój blog. Aby moje wpisy, które nazywam często impresjami, dla jednych były miłą chwilą rozrywki podczas pitej porannej kawy, krótkim doznaniem, przelotnym wrażeniem, że może coś warto zmienić w mojej codziennej komunikacji z najbliższymi, które umknie w natłoku obowiązków. Ale aby dla drugich mogły stać się inspiracją do głębszych refleksji i zmian na lepsze w rodzinnej codzienności.
W sieci bardzo wiele jest blogów o tematyce logopedycznej. Znajdują się w nich cenne rady, jak ćwiczyć z dziećmi, jak stymulować ich rozwój. Poza radami prezentowane są konkretne zalecenia i materiały edukacyjne.
Nie chciałabym powielać gotowych już pomysłów. Chciałabym opisywać różne sytuacje komunikacyjne między rodzicami a dziećmi, których byłam świadkiem, bez oceniania, krytykowania, a jedynie dyskretnego wskazywania, że te kontakty mogą zawsze być lepsze, owocniejsze, bardziej satysfakcjonujące dla każdej ze stron.